niedziela, 28 lutego 2016

Kobiecy punkt widzenia...

Dla tych co z niecierpliwością czekają na kolejny wpis... Przepraszamy. To pierwsze i zarazem ostatnie przeprosiny na tym blogu. Oby ;)
Pisze Aniela:

Tak czy owak myśl o nim dojrzewała we mnie już od jakiegoś czasu. Ale trochę się działo międzyczasie - metamorfoza pracowni Magdy i ciągłe zaganianie w poszukiwaniu rzeczy do kolejnych zleceń, praca zawodowa, sprzedaż mieszkania, a w tym wszystkim permanentny brak czasu. Ale wiedziała baba, że zakładając bloga musi się wywiązywać, więc nadrabiam. O metamorfozie pracowni Magdy napiszę za kilka dni, bo tematu pominąć nie można, choćby ze względu na fakt, iż dziewczyna zaufała nam od A do Z. 
Ale o tym niebawem.

Gdy WYCIĄG zaczął dojrzewać w naszych głowach Roma zainteresowała mnie wieloma fanpejdżami i grupami fejsbukowymi, od których czuję, że się uzależniłam. Telefon rozładowuje mi się szybciej, bo zbyt często rzucam okiem co nowego, a bawiąc się z 2 letnią Hanką pokazuję jej co się dzieje u dziewczyn... Właśnie... W głównej mierze dziewczyn... 
Jestem pod wielkim wrażeniem przedsiębiorczości kobiet. To jak zmieniają swoje wnętrza, to jak je wcześniej same projektują, to jaką pracę muszą niejednokrotnie wykonać, a jest to niewątpliwie ciężka i fizyczna praca. Znają się absolutnie na wszystkim, począwszy od aranżacji, szlifowania,skończywszy na budowie domu i innych, wydawałoby się "męskich" zajęciach. Widzę stare kuchnie zmienione nie do poznania, czytam szczegółowe opisy etapów budowy, a przede wszystkim widzę to, że kobiety w obliczu wyzwania wspierają się, pomagają sobie i potrafią być dla siebie wsparciem. I tu odzywa się we mnie mój feministyczny bakcyl. Kobiety są po prostu niesamowite. 
Gdy rozmawiam z mężczyzną na temat równości w zawodzie to słyszę już zdanie, które znam na pamięć: "Feminizm się kończy, gdy trzeba wnieść kanapę na 4 piętro", albo "To niech sobie baba idzie na budowę, to zobaczy czym jest feminizm". I zawsze jestem po takiej rozmowie absolutnie zagotowana. Gdzie wy wszyscy mężczyźni jesteście, gdy trzeba jednocześnie być w kilku miejscach naraz, gdy trzeba zająć się domem, dziećmi, własną praca zawodową i jednocześnie mieć czas dla siebie, którego często tak niewiele zostaje? Gdzie jesteście wtedy, gdy trzeba coś naprawić, wymienić? I nie pytam tych, którzy nie manifestują swoich szowinistycznych postaw, tylko szanują prace swoich kobiet, żon, matek. Pytam tych, którzy pierwsi mają coś do powiedzenia, a sami nie dają z siebie nic. 
Ci, którzy śledzą nasz fanpejdż wiedzą, że kilka dni temu robiliśmy metamorfozę pokoju Magdy. W tej pracy nie ma miejsca na szowinizm. Nie ma miejsca na zastanawianie się co jest dla kobiet a co nie. 
Wyzwanie: urządzam swoje mieszkanie... to dla Was. Jestem pod wielkim wrażeniem was samych. Waszych pomysłów, waszych osobowości, tego co sobą prezentujecie. Nie chce pominąć także facetów, którzy na grupie pomimo przeważającej większości estrogenu potrafią się odnaleźć i są nieodłączną częścią grupy. Nie udzielam się tak jak Roma, która zawsze ma mądrą uwagę na temat posta, ale jestem z Wami. I dziękuję. Dajecie nam niesamowity motor do działania, jesteście skarbnicą wiedzy, kreatywności i cieszę się, że Wasza postawa nie pozwala nam siedzieć w miejscu.

p.s. a feminizm pewnie niejednokrotnie się tu będzie przewijał ;)