Wiele się wydarzyło odkąd piszemy te pierwsze zdania. Wiele wątpliwości i niepewności. I ciężko nazwać biznesem to co się dzieje, bo miałoby to wymiar, który jest kompletnie nieadekwatny do rzeczywistości. I prawdę mówiąc, nie chciałabym nigdy nazywać tego biznesem. To nie biznes, to pasja (ale to już wiecie) i trochę matematyki z artystycznym zacięciem. Ale artystka brzmi górnolotnie, więc też nie ma tu konkretnej terminologii. I chyba dobrze. Bo po co?
Wyciąg z Kąta to my dwie. Roma i Aniela. Wyciągamy z kąta stare, znudzone, niepotrzebne wszystko i temu wszystkiemu nadajemy drugi sens. Prosto i zwyczajnie z pozoru. Efekty bywają zaskakujące. Ale o projekcie będzie pewnie w kolejnych postach i nie tylko. Bo to tak naprawdę jest cel sam w sobie. Produkt naszego pomysłu, zdolności i możliwości. Ale blog będzie o nas. O kobietach, dla kobiet - głównie, choć chciałybyśmy się zaskoczyć i o tym co ważne właśnie dla nas.
Dawno, dawno temu... Wiele miesięcy temu, pewnie koło września, Roma napisała na Herbatnikach (stado 5 przyjaciółek, które przyjaźnią się od kilku lat i mają swój fejsbukowy kanał czatowy. Fenomen tej przyjaźni polega chyba na tym, że rozumiemy się jak nikt pomimo ilości estrogenu i akceptujemy siebie zadziwiająco dobrze - ale nie o tym), że wrzuciła kilka swoich propozycji wnętrzarskich do obiegu. I wbrew jej oczekiwaniom zawrzało. Czytałam co ludzie pisali do tej mojej Romy i cieszyłam się razem z nią. Chodakowska polskich wnętrz - pomyślałam. Komentarze coraz częstsze, prośby w urządzaniu, na które brakowało już czasu. A ja z myślami dojrzewałam, żeby wypchnąć projekt na szersze wody. Porozmawiałyśmy. Nawet kilkakrotnie. Ryzykujemy. Upublicznimy nasz pomysł. Idąc za ciosem z marszu powstał fanpejdż fejsbukowy. Myślę, że chyba najbardziej bałyśmy się i chyba nadal trochę boimy tego, że zachwieje to naszą przyjaźnią. Nie boimy się porażki Wyciągu. Ale siła jest w tym co nas nakręca. A na pewno jest to więź, która nadaje motor do działania.
Dziś już prawie luty. A zaskoczenie jest właśnie wtedy, gdy nie tylko nasi znajomi piszą o nas. Zaskoczenie jest wtedy, gdy ktoś się pyta na ulicy czy to my prowadzimy Wyciąg z Kąta? Że to nasz fanpejdż sprawia, że zawalają czas w pracy śledząc nasze wpisy. Kobiety... Nie chcemy was martwić, ale będzie jeszcze trochę do poczytania. Zaczynamy i dziękujemy! Jesteście z nami od początku i dajecie nam energię, dzięki której dziś odpaliłam tego bloga między projektem wizytówki, ulotki i kieliszkiem wina. Na zdrowie!
Aniela
Wyciąg z Kąta to my dwie. Roma i Aniela. Wyciągamy z kąta stare, znudzone, niepotrzebne wszystko i temu wszystkiemu nadajemy drugi sens. Prosto i zwyczajnie z pozoru. Efekty bywają zaskakujące. Ale o projekcie będzie pewnie w kolejnych postach i nie tylko. Bo to tak naprawdę jest cel sam w sobie. Produkt naszego pomysłu, zdolności i możliwości. Ale blog będzie o nas. O kobietach, dla kobiet - głównie, choć chciałybyśmy się zaskoczyć i o tym co ważne właśnie dla nas.
Dawno, dawno temu... Wiele miesięcy temu, pewnie koło września, Roma napisała na Herbatnikach (stado 5 przyjaciółek, które przyjaźnią się od kilku lat i mają swój fejsbukowy kanał czatowy. Fenomen tej przyjaźni polega chyba na tym, że rozumiemy się jak nikt pomimo ilości estrogenu i akceptujemy siebie zadziwiająco dobrze - ale nie o tym), że wrzuciła kilka swoich propozycji wnętrzarskich do obiegu. I wbrew jej oczekiwaniom zawrzało. Czytałam co ludzie pisali do tej mojej Romy i cieszyłam się razem z nią. Chodakowska polskich wnętrz - pomyślałam. Komentarze coraz częstsze, prośby w urządzaniu, na które brakowało już czasu. A ja z myślami dojrzewałam, żeby wypchnąć projekt na szersze wody. Porozmawiałyśmy. Nawet kilkakrotnie. Ryzykujemy. Upublicznimy nasz pomysł. Idąc za ciosem z marszu powstał fanpejdż fejsbukowy. Myślę, że chyba najbardziej bałyśmy się i chyba nadal trochę boimy tego, że zachwieje to naszą przyjaźnią. Nie boimy się porażki Wyciągu. Ale siła jest w tym co nas nakręca. A na pewno jest to więź, która nadaje motor do działania.
Dziś już prawie luty. A zaskoczenie jest właśnie wtedy, gdy nie tylko nasi znajomi piszą o nas. Zaskoczenie jest wtedy, gdy ktoś się pyta na ulicy czy to my prowadzimy Wyciąg z Kąta? Że to nasz fanpejdż sprawia, że zawalają czas w pracy śledząc nasze wpisy. Kobiety... Nie chcemy was martwić, ale będzie jeszcze trochę do poczytania. Zaczynamy i dziękujemy! Jesteście z nami od początku i dajecie nam energię, dzięki której dziś odpaliłam tego bloga między projektem wizytówki, ulotki i kieliszkiem wina. Na zdrowie!
Aniela
To wielkie coś móc napisać pierwszy komentarz do pierwszego wpisu na blogu Wyciągu :-) Od kilku miesięcy mam szczęście oglądać możliwości wyobraźni i rąk Romy i zawsze tak samo mnie zachwycają. Czysta przyjemność. Kibicuję Wam, kobiety, w dbaniu o przyjaźń i wyciąganiu z kątów wszystkiego, co poruszy Waszą wyobraźnię.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za ciepłe słowa. Sobie też tego życzymy.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze. Tak trzymać. Kobiety górą. Będę czytać z przyjemnością. Romę poznałam na grupie" Wyzwanie....mieszkanie ". Od razu wyczułam, że to fajna babka. Spodziewam się dobrej lektury i pięknych wnętrz. Pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńBrawo Wy !!! Dla mnie jesteście jak "dwa romantyczne anioły", takie proste skojarzenie i połączenie Waszych imion - wspaniałe i niepowtarzalne ;) zmysł, niesamowita wyobraźnia, kreatywność i pasja to słowa, którymi można Was opisać :) POWODZENIA I RADOŚCI W PRZYJAŹNI I W SPEŁNIANIU MARZEŃ !!!
OdpowiedzUsuńJesteście wspaniałe w tym, co robicie! Życzę Wam ogromu zagraconych kątów - mówię to oczywiście z niewielką dozą zazdrości, ale takiej zdrowej zazdrości, tej inspirującej;) Napisałam kiedyś w komentarzu pod Romy postem na "Wyzwaniu", że każdy jej post to dla mnie jeden procent do przekonania, aby sprzedać mieszkanie w centrum Wawy i kupić drewniany domek na wsi<3...i chociaż rachubę już straciłam ile tych procent jest idea pozostaje...Dziękuję i trzymam kciuki za Wasze marzenia i za mój drewniany domek;) Agata
OdpowiedzUsuńJeszcze na grupie"Wyzwanie.." napisałam Romie "Jak Ty to robisz, że rzeczy które mi się kompletnie nie podobały zaczęły mi się ogromnie podobać?" Jesteście czarodziejkami. To jak przemiany brzydkiego kaczątka w łabędzia. Każda taka metamorfoza. Podziwiam i zazdroszczę takiej wyobraźni! Będę Was śledzić z ogromną przyjemnością.
OdpowiedzUsuńDorota